Nie miałam zielonego pojęcia czy to jest jakiś wytwór mojej wyobraźni czy naprawdę w tamtej chwili umierałam. Wszystko widziałam z lotu ptaka. Mogłam dokładnie przyjrzeć się jak Darek krzycząc do mojego ciała robi masaż serca, jak anestezjolog co chwilę podaje mi różne leki dożylnie starając się być opanowanym oraz jak lekarz sprowadzony przez Darka z innej kliniki próbuje zachować zimną krew kończąc szycie rany na moim podbrzuszu. Co jakiś czas czułam jak przez moją duszę przechodzą dość nieprzyjemne strzały prądem, niestety nieskuteczne. W chwili kiedy zobaczyłam już ostre, białe światło spojrzałam na Piotra. Mimo iż moje ciało leżało nieruchomo na stole skąd miałam wcześniej idealny widok na jego osobę mogłam i tak dostrzec jak bije pięściami w szybę dzielącą pomieszczenie w którym stał z salą operacyjną krzycząc coś zrozpaczonym głosem. Było mi go wtedy strasznie szkoda, lecz z drugiej strony rozum podpowiadał mi, że dobrze że cierpi, że w ten sposób może odpłacić mi za moje cierpienie, kiedy od tak zniknął. Czułam sie wtedy jak egoistka. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że kiedykolwiek można będzie porównać cierpienie z powodu śmierci kogoś do cierpienia z powodu odejścia ukochanej osoby. To pierwsze było nie porównywalne z niczym innym.Chciałam w tym momencie krzyczeć, żeby robili wszystko co w ich mocy, abym mogła powrócić do swojego ciała, lecz mój krzyk najwyraźniej nie był słyszalny. O ile był w ogóle realny.. Siła wyższa, która wcześniej wyciągnęła mnie z mojego ciała, coraz mocniej dawała mi rażącym światłem znać, że powinnam wyruszyć w jasną drogę. Ku moim sprzeciwom, które były nieporównywalnie słabsze od mojego przeciwnika ruszyłam mozolnie w stronę światła kątem oka zerkając jeszcze na mojego świeżonarodzonego synka. Był strasznie malutki, leżał bezbronnie w inkubatorze poruszając co jakiś czas nóżkami. Miałam nadzieję, że Piotr da sobie z nim radę w przyszłości. Cieszyłam się, że chociaż z nim zdążyłam się pożegnać. . W tej chwili umierałam....
To wszystko działo się w ułamku sekundy. Światło do którego zmierzałam nagle zgasło, a ja poczułam jak spadam gwałtownie w dół. Jednak nie odczułam na sobie bólu związanego z upadkiem z wysokości. Poczułam gwałtowne ciepło i nic więcej.. Nie do końca byłam znowu pewna co sie ze mną dzieje.. Minęło sporo czasu zanim dotarło do mnie, że prawdopodobnie reanimacja poskutkowała, a ja wróciłam do swojego ciała. W dalszym ciągu jednak nie byłam zdolna do otwarcia oczu bądź wykonania jakiegokolwiek gestu kończynami, lecz czułam jak ktoś co jakiś czas delikatnie głaszcze moją dłoń bądź muska ją rozgrzanymi ustami. Mój organizm nie był najwyraźniej na tyle silny, abym to ja zaczęła nad nim panować, a nie on nade mną.
Pewnego razu przeraziło mnie ostre, krótkie światło dobiegające z zewnątrz. Byłam niedość, że kompletnie zdezorientowana co się dzieje z moim ciałem, to przerażona że poraz kolejny odejdę i tym razem nie uda się lekarzom mnie odratować. Przeszłam długą i ciężką walkę z moim organizmem o to, abym choć na chwilę otworzyła oczy. Gdy już strzeliłam mojego przeciwnikowi gola do bramki zauważyłam, że za szybą sali w której się znajdowałam stał Piotr z Przemkiem. Oboje na mój widok spoglądającej na nich otworzyli szeroko oczy i z malującym się uśmiechem na ich twarzach wszedli oboje do środka. Przemek od razu usiadł na krześle obok mnie, a Piotr stał nieruchomo opierając się o ramę mojego łóżka. Rozglądnęłam się bardziej chcąc zorientować się dokładnie na którym oddziale się znajduję, ale już po ilości aparatur medycznych stojących obok mnie wiedziałam, że jestem na OIOM-ie. Czyli jednak były pewne komplikacje związane z cesarskim cięciem, a cały ten obraz który mogłam oglądać z góry był po prostu momentem mojej śmierci jak i walki Darka z zespołem o to, abym wróciła. Nie miałam jeszcze wystarczająco tyle siły, by móc samej ściągnąć z twarzy maskę od aparatu tlenowego, więc wymownym wzrokiem pokazałam Przemkowi, by ją zdjął z mojej buzi. Kiedy mój kochany braciszek wykonał moją prośbę, uśmiechnęłam się do niego lekko w podzięce.
- Gdzie jest mały? - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
- Spokojnie, wszystko jest dobrze. Trochę siostrzyczko sobie pospałaś, bo ominęło Ciebie jak wujek przewija swojego siostrzeńca, oraz jak go tata uczy kąpać. No i oczywiście na to jak nie przypadła mu do gustu nowa pielęgniarka i krótko mówiąc wypróżnił na nią swój pęcherz. - nie mogłam powstrzymać się od szerokiego uśmiechu w stronę mojego brata, widząc z jakim uradowaniem relacjonuje mi wszystko co się działo z udziałem mojego syna przez ten czas kiedy byłam w śpiączce.
- Co mówią lekarze? Jak on sie czuje? Wszystko z nim w porządku? Jak wygląda? Urósł trochę od porodu? Przemek błagam Cię mów mi wszystko ! - oczywiście w trosce o zdrowie swojego syna musiałam zadać milion pytań na które oczekiwałam szybkiej odpowiedzi mojego brata bądź Piotra.
- Spójrz Piotr, ledwo sie obudziła, a nadaje tyle samo co zawsze . - mój brat nie mógł sie powstrzymać od swoich zabawnych komentarzy przez co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a ja czułam że jest jednak ze mną już coraz lepiej.
- Pomożecie mi się trochę podnieść? Łóżka szpitalne nie są wygodne, dlatego się już nie dziwie że pacjenci chcą jak najszybciej wyjść do domu. - uśmiechnęłam sie serdecznie, czując jednocześnie jak moje policzki oblewają rumieńce. Było mi trochę wstyd, że muszę w takiej prostej czynności prosić kogoś o pomoc, lecz jednak nie miałam innego wyjścia. Na moją prośbę Piotr z Przemkiem podeszli bliżej mojego łóżka. Przemek chwycił pilot od stelaża, i wdusił guzik oparcia podnoszącego się pionowo, a Piotr co jakiś czas poprawiał mi poduszkę którą miałam pod głową.
- Dziękuję. - zdołałam tylko tyle odpowiedzieć, bo do mojej sali weszła Lena, najlepsza przyjaciółka jaką mogłabym spotkać i to jeszcze pracująca u nas w szpitalu z małym zawiniątkiem na rękach. Z początku nie domyślałam się, że zawinięty w kocyku na rękach Leny znajduje się mój syn, dlatego kiedy położyła malutką osóbkę mi na brzuchu zorientowałam się, że właśnie trzymam swój najcenniejszy dotychczas skarb. Mały miał ciemne włoski, nosek mój, a kiedy się uśmiechnął zobaczyłam, że jest to cały Piotr kiedy był mały. Delikatnie opuszkiem palca wskazującego pogłaskałam go po wewnętrznej stronie dłoni, na co on odwdzięczył mi się mocnym ścięnięciem rączki w piąstke razem z moim palcem.. Nie mogłam teraz powstrzymać wzruszenia jakie mnie ogarnęło. Cieszyłam się, że mały mimo tak wczesnego porodu dał z siebie wszystko i przeżył. Musnęłam swoimi wargami jego maleńkie czułko, na co ten zareagował lekkim grymasem pojawiającym się na twarzy.
- No syneczkiem mamusi to widać, że już nie bedzie. - rzuciła nagle Lena, która przez cały czas robiła mi i małemu zdjęcia. Uśmiechnęłam sie tylko do niej serdecznie, a następnie poraz kolejny spojrzałam na malucha. Moją uwagę przykuła granatowa bransoletka, którą mały miał założoną na lewym przedramieniu.
- Stanisław Goldberg-Gawryło? - przeczytałam je na głos jednocześnie patrząc Piotrowi głęboko w oczy i oczekując od niego jakiejkolwiek reakcji. Ten uśmiechnął sie do mnie cwaniacko jak zawsze...
Jak sądzicie jaka będzie odpowiedź Piotra? Jak zareaguje na to imię i nazwisko Hana ?
Piszcie swoje propozycje w komentarzach , a może uda mi się gdzieś wcisnąć Wasze pomysły do kolejnej części !! :)
next następny, jak pokażecie że jest Was więcej tutaj ! ;*
czytasz - komentujesz <3
Stanisław bo tak miał na imię dziadek Piota albo ktoś tam ważny z rodziny <3 A Goldbrg-Gawryło, bo on NIE da jej rozwodu :D No i wyjaśni jej kłamstewko, że coś się ważnego stało i on musiał ją zostawić a to z tą głupią magdą czy jak jej tam to głupie tępe wytłumaczenie. No Hana na początku bd udawała złą ale naprwdę bd się bardzo cieszyła :D ROZDZIAŁ CUDOWNY <3 (nie zawsze komentuje- zawsze czytam <3)
OdpowiedzUsuńoo zgadzam się! Staś.. ładnie :)
Usuńale niech Hana tak nie ulegu Mu od razu, przeciez tyle wycierpiala, Piotr musi miec rozsądną wymówke, żeby mu wybaczyla.. :)
proooszę o prędkiego nexta, bo fajnie się to czyta ; )
Słodko Stasiu <3 Piękny rozdział... fajnie opisałaś tą scenę z "życiem na krawędzi" czekam na nexta
OdpowiedzUsuńJak zawsze super :)
OdpowiedzUsuńImię mojego dziadka <3
OdpowiedzUsuńpisz i dodawaj!
git
OdpowiedzUsuńneeext!!!
OdpowiedzUsuńStasiu ! śliczne imię;)
OdpowiedzUsuńgratulacje świetny blog i świetne opowiadanie
Dawaj Nexta ! <3