przepraszam, ale jutro idę na konkurs historyczny i muszę powtórzyć sobie czasy Mieszka I i Bolesława Chrobrego :C .
kolejna część jutro , bądź w piątek ! ;*
czytasz - komentujesz - udostępniasz ;*!
Delikatnie wyciągnęłam Stasia z uścisku Piotra i przeniosłam go do łóżeczka zostawiając włączoną lampkę nocną oraz uchylone drzwi. Przechodząc z powrotem do salonu, aby obudzić Piotra niechcący zerknęłam na zegarek. Dochodziła już prawie 2 w nocy. Tymbardziej czym prędzej powinnam postawić Piotra na nogi. Usiadłam obok jego osoby na kanapie co jakiś czas zerkając na to jak bądź co bądź smacznie spał. Nie miałam serca go budzić, więc tylko sięgnęłam z szafy koc i poduszkę. Delikatnie podłożyłam mu pod głowę jasiek zmieniając jego pozycje na bardziej leżącą. Wiki wspominała dzisiaj w szpitalu, że Piotr ma jutro jakiś ważny zabieg z Falkowiczem. A wiadomo, że każdy lekarz przed jakimkolwiek ważnym zabiegiem musi być przede wszystkim wypoczęty i skupiony. Okryłam go kocem, poprawiając nogi na kanapie i po prostu poszłam spać. Byłam chyba zmęczona tymi wszystkimi wrażeniami. Położyłam się do łóżka i okrywając sie kołdrą zamknęłam oczy udając się do krainy Morfeusza. Co kilka godzin wstając tylko, aby dać Stasiowi butelkę mleka.
Dochodziła 6, a ja właśnie brałam do odbicia małego chodząc w tą i z powrotem po swojej sypialni. Biłam się z własnymi myślami czy abym nie powinna zrobić chociaż kawy Piotrowi z rana. Swoją drogą równie dobrze albo pewnie już go nie ma, albo sam sobie zrobi. Na przekór temu co podpowiadał mi rozum w końcu i tak wyszłam z pokoju ze Stasiem na rękach i udałam się do kuchni. Piotr najwyraźniej dalej spał, gdyż z kanapy w salonie dochodziło do mnie ciche pochrapywanie. Uśmiechnęłam sie sama do siebie uruchamiając ekspres kawowy. Wyciągnęłam z szafki dwie filiżanki kawy, bo sama miałam ochotę się jej napić. Niestety Darek zabronił mi karmić Stasia z piersi, gdyż po lekach jakie dostawałam w szpitalu mogły by wystąpić kolki, a nawet ostre reakcje alergiczne. Spojrzałam na swojego synka, który spał spokojnie w moich ramionach i postanowiłam pójść już obudzić do salonu Piotra. Szturchnęłam jego ramię delikatnie, aby go nie wystraszyć. Na mój gest Piotr tylko podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na mnie swoim zaspanym wzrokiem.
- Zasnąłem? Przepraszam.. Lecę do siebie, dzisiaj mam ważny zabieg z Falkowiczem.
- Spokojnie. Najpierw idź do łazienki sie odśwież, a ja zrobię zaraz nam kawy i kanapki. Nie wypuszcze Cie z domu bez śniadania. - odwróciłam się i poszłam do swojej sypialni, aby odłożyć śpiącego Stasia do łóżeczka. Po chwili byłam już w powrotem w kuchni i robiłam kanapki stawiając je na talerz. Następnie wlałam kawę nam do filiżanek dodając cukier i odrobinę mleka. Kiedy Piotr wyszedł spod prysznica, zjedliśmy razem śniadanie w zasadzie nie wymieniając między sobą ani zdania. Kolejno Piotr wyszedł do pracy, a ja zabrałam sie za sprzątanie po śniadaniu . W dalszym ciągu słabo się czułam po zabiegu dlatego kiedy skończyłam już zmywać naczynia poszłam z powrotem położyć się do łóżka, by jakoś zregenerować siły...
.... Od narodzin Stasia minęło już pół roku. Mały urósł jak na drożdżach, nie wspominając o tym, że zaczął ząbkować i czasami ślini się niezmiernie bądź płacze z bólu dziąsełek. Piotr bywał u nas sporadycznie. Nie były to zbytnio długie spotkania, bo zazwyczaj przychodził po to, abym ja mogła wyjść na zakupy czy też za jego namową do fryzjera lub kosmetyczki. Kilka razu była u nas również Tosia, która zafascynowana swoim przyrodnim braciszkiem nie chciała wcale wychodzić z mojego mieszkania. Obiecałam nawet jej, że jak tylko zrobi się cieplej i będzie słonecznie pójdziemy na spacer do parku bądź na plac zabaw i będzie mogła sama prowadzić wózek. Niestety mieliśmy iść w czwórkę.. Z tego powodu byłam już mniej zadowolona, ponieważ udawanie przed ludźmi, że między mną a Piotrem jest wszystko w porząku nie była dla mnie komfortową sytuacją. Dzisiaj akurat postanowiłam, że odwiedzę ze Stasiem stare kąty i pojechać do Leśnej Góry. Od mojego wypadku minęło już sporo czasu nie powiem, a ja jednak miałam pewne obawy co do dłuższej jazdy samochodem. W ostateczności sprawiłam sobie MIsubishi l200 w kolorze grafitu, ale tylko dlatego że potrzebowałam auta z dużym bagażnikiem, aby zmieścić wózek do niego, a w razie dłuższego wyjazdu nawet i torby. Po ubraniu Stasia w granatową kurteczkę, czarne rurki, białą koszulkę jak i białe trampki wyszłam z mieszkania zabierając oczywiście swoją torebkę oraz torbę z akcesoriami dla mojego synka. Dobrze, że fotelik miałam zamontowany już na stałe w aucie i mogłam swobodnie schodzić po schodach jednocześnie co jakiś czas wygłupiając sie z synkiem. Po otwarciu samochodu i zapięciu Stasia w pasy zajęłam miejsce na fotelu kierowcy. Lubiłam to auto, nawet bardzo. Przez nowoczesne wspomaganie kierownicy czy automatyczną skrzynię biegów jeździło się nim dosłownie jak po bułce z masłem. Dodatkowo spodobało mnie się również rozstawienie głośników w aucie czy czterostopniowa klimatyzacja bądź czujnik zapięcia pasów,cofania, a nawet parkowania w ciasnych uliczkach. Takie auto to cudo ! Nawet mojemu synkowi się strasznie podobało. A facet to chyba wie co dobre. Zapięłam pasy i odpaliłam silnik udając się do Leśnej Góry. Po niecałych 30 minutach parkowałam już swój samochód na przy szpitalnym parkingu. Zerknęłam jeszcze na synka, który znużony najwyraźniej długą dla niego drogą zasnął ze smoczkiem w buzi. Mój synek jednak był kochany i słodki jak babeczka z kremem! Ale ja co mówię! Wysiadłam zwinnie z auta wyciągając z bagażnika stelaż od wózka i rozstawiając go na ziemi. Następnie otworzyłam drzwi od strony Stasia i delikatnie wypięłam go z całym fotelikiem z auta wpinając go w stelaż wózka i przewieszając przez rączkę torbę z rzeczami małego. Chwyciłam tylko swoją torebkę zarzucając ją na ramie i ruszyłam z wózkiem w stronę szpitala. Nie sądziłam, że już na izbie przyjęć czeka mnie baaaaaardzo wielkie zaskoczenie...... Idąc spokojnie korytarzem w stronę pokoju lekarskiego dostrzegłam wyjeżdżającą Magdę na wózku inwalidzkim oraz podążającego za nią Piotra. Ale zaraz! Oni wychodzi z gabinetu hematologa, a po Magdzie nie widać śladów ciąży ! Czy ktoś mi wyjaśni co to tu się dzieje ?!
Magda w gabinecie hematologa???
OdpowiedzUsuńszkoda, ze taki przeskok czasowy, liczylam na jakąs poważną rozmowę hanki i piotra.
Do poważnej rozmowy między Haną a Piotrem dojdzie w pobliskiej części. Póki co, mogę zdradzić że strasznie sie wszystko pokomplikuje za sprawą nowej postaci w życiu naszej ukochanej bohaterki ! :)
OdpowiedzUsuńTo ja czekam na kolejną część i na tę ważną rozmowę.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńKiedy next? O.o
OdpowiedzUsuń