Łączna liczba wyświetleń

piątek, 11 kwietnia 2014

Part 3

Słysząc tak znajomy mi głos postanowiłam stanąć twarzą w twarz ze strachem jaki mnie w tym momencie obleciał i odwrócić się do Piotra . Byłam zirytowana całą tą sytuacją, zwłaszcza że nie dawał znaku życia, mój adwokat nie mógł się z nim skontaktować w sprawie pozwu rozwodowego, który w końcu ja złożyłam, a teraz kiedy pogodziłam się z tym że będę samotną matką oraz mężatką w sumie bez męża, nie wiadomo skąd zjawia się On i jeszcze zamiast ukryć się przed moim wzrokiem, woła mnie mając chyba nadzieje na rozmowę. Odwróciłam się i ujrzałam od razu jak jego wzrok zjeżdża stopniowo na mój ciążowy brzuszek, a jego usta ze zdziwienia się otwierają .
- Czego chcesz? - nie sądziłam, że mój głos pod wpływem emocji stanie sie aż tak oschły. W dodatku w stosunku do Piotra.
- Jesteś w ciąży? - mój mąż chyba dalej nie dowierzał w ten widok.
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie, a że kultura osobista najwyraźniej u Ciebie jest na bardzo niskim stopniu, sądząc po tym w jaki sposób się rozstaliśmy to pozwolę, że ustąpię Tobie. Tak jak widać jestem w ciąży. - na te słowa znowu mimowolnie położyłam dłoń na brzuchu,unosząc nieznacznie kąciki moich ust ku górze. - Ale cieszę się, że przynajmniej wzrok u Ciebie jeszcze wzorowo pracuje. 
- Który to miesiąc?
- Nie interesuj się tym, nie Twoja sprawa. Do porodu jeszcze mam trochę czasu, a teraz pozwolisz, że pójdę włożyć zakupy dla MOJEGO dziecka do auta i wracam z powrotem do galerii. Żegnaj. - wyczuwałam, że już łzy cisną mi się do oczu, dlatego szybko weszłam do windy z zakupami modląc się, żeby więcej Piotra już tutaj nie spotkać . Kiedy już udało mi się zapakować wszystko do mojego Mitsubishi ruszyłam tym razem do sklepów, aby przede wszystkim sobie sprawić jakieś nowe ubrania i zrobić lekkie zakupy do domu.  Już po trzech godzinach spędzonych w dobrych kilkunastu sklepach mogłam z czystym sumieniem wyjść z galerii. Kupiłam sobie bardzo dużo nowych rzeczy, nowe pary butów, nową torebkę i kilka kosmetyków. Ledwo co doszłam do drzwi windy z tymi siatkami. Czułam, że zmęczenie bierze górę i obiecałam sobie, że jak tylko wrócę do domu i wszystko zaniosę do siebie do mieszkania to wezmę relaksacyjną kąpiel , zjem jakieś kanapki i położę się spać. Kiedy już wsiadłam do windy poczułam dziwne ukłucie w brzuchu, które po chwili stopniowo się nasilało. Odstawiłam torby z zakupami na ziemię, ostatnimi siłami wduszając guzik wskazujący na piętro, gdzie zaparkowałam dzisiaj rano. Ból w dalszym ciągu się nasilał, a ja marzyłam tylko o tym, żeby to nie było nic poważnego i żebym bezpiecznie dojechała do domu. Jak na złość winda musiała zatrzymać się na parterze. Po chwili wsiadł do niej Piotr i na widok mnie, zgiętej w pół w kącie windy, aż chwycił się za głowę.
- Boże, Hana co się stało ?! - krzyknął, kiedy winda ruszyła w dalszą drogę.
- Nie wiem.. Strasznie boli. - tylko tyle zdołałam powiedzieć, kiedy poczułam że grunt osuwa mi się pod nogami, a przed oczami nastała ciemność...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz