Gdy otrząsnęłam się już z pierwszego szoku i zdałam sobie sprawę z faktu, że dalej jestem w ramionach Piotra niechętnie odepchnęłam go delikatnie od siebie, wycierając dłonią mokre policzki. Wtem nasze spojrzenia się spotkały. Jego wzrok był pusty, jakby nieobecny bądź co gorsza przerażony. Myślałam, że tylko ja panikuje z takiego obrotu spraw, ale najwidoczniej i Piotr podzielał moje odczucia.
- Hana.. Ja chciałbym .. - oczywiście jak zawsze moja osoba musiała go uprzedzić od dokończenia jego wypowiedzi.
- Nic nie musisz. Naprawdę proszę Cię jedź już do domu. Jestem w szpitalu, mam w razie co Darka, który kiedy tylko poproszę od razu do mnie przyjdzie. Nasze spotkanie to był przypadek. Nigdy nie powinno się to wydarzyć. Nie po tym wszystkim Piotr.. Wracaj tam, skąd przyjechałeś do galerii. Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego już. Oczywiście jak urodzę nie utrudnię Tobie kontaktu z dzieckiem. Dogadamy się prawnie, kiedy będziesz mógł go odwiedzać, bądź zabierać na wakacje. A przy okazji dam Tobie to, o czym marzyłeś... Wolność. - to ostatnie słowo wypowiedziałam z ogromnym bólem przeszywającym moje serce. Nie chciałam, żeby nasze małżeństwo zakończyło się w ten sposób oraz nie chciałam, aby nasz syn wychowywał się w niepełnej rodzinie. Ale cóż, takie jest życie.
- Ty nic nie rozumiesz! Nie chcę Cię tracić, nie chcę tracić naszego syna. Doskonale mnie znasz i wiesz, że staram się nie krzywdzić swoich najbliższych. Więc błagam Cię, daj mi chociaż 10 minut na wyjaśnienia. Potem już sięnie spotkamy, prócz rozpraw rozwodowych.
Wtem do sali weszła pielęniarka, prowadząca przed sobą wózek inwalidzki.
- Pani doktor musimy jechać na badania, które zlecił doktor Wójcik.
- proszę dać mi 5 minut dobrze? Muszę jeszcze chwilę porozmawiać... z mężem . - starałam się wypowiadać te słowa naturalnie, głosem pełnym optymizmu i przepełnionym miłością, jak zawsze. Jednak chyba nie za bardzo mi się to udało, gdyż pielęgniarka spojrzała na mnie zdezorientowanym wzrokiem i wyszła. Chyba każdy w szpitalu wiedział o tym, że moje małżeństwo jest już tylko i wyłącznie fikcją, a ja dalej miałam gdzieś wgłębi serca nadzieję, że to tylko zły sen z którego już niebawem się obudzę. Spojrzałam wymownie na Piotra oczekując, że może zacznie mi to wszystko wyjaśniać i może wtedy znajdę moment w naszym życiu w którym którejś z nas popełniło jakiś błąd. Ten jednak tylko przyglądał mi się z delikatnie drgającymi kącikami warg, starając się nie uśmiechać. Chyba to ostatnie zdanie które powiedziałam do pielęgniarki dało mu jakieś nadzieje na odbudowanie wszystkiego na nowo.
- Czas Ci ucieka. Właśnie zostały Tobie 4 minuty.
- Kiedy byliśmy świeżo po ślubie, otrzymałem telefon, że Magda z Tosią miały wypadek samochodowy. Tosia praktycznie wyszła bez szwanku, lecz Magda nie miała niestety tyle szczęścia. Miała liczne złamania kończyn oraz przerwany rdzeń kręgowy.. Co jakiś czas po dyżurze jechałem do niej, pomóc jej w rehabilitacji czy chociaż podnieść na duchu. Kiedy wyszła ze szpitala, zawiozłem ją do domu. Poprosiła mnie o to, abym został z nią na noc, ponieważ miewa koszmary. Chciałem zadzwonić do Ciebie, wszystko Tobie wyjaśnić, ale bateria mi się rozładowała. Pomogłem Magdzie zrobić kolację i wyszykować Tosię do szkoły na następny dzień. Jak już Mała zasnęła i chciałem , naprawdę chciałem wrócić do domu Magda otworzyła wino i poczęstowała mnie lampką. Nie wiem czy coś mi dosypała, czy byłem aż tak zmęczony, że znurzyło mnie po niej. Obudziłem się na kanapie, w samych bokserkach, a na mnie leżała naga Magda. A w dzień naszej rocznicy ślubu zadzwoniła do mnie i powiedziała, że mam jak najszybciej przyjechać do niej do mieszkania. Wtedy powiedziała mi, że jest ze mną w ciąży... - nie mogłam dłużej słuchać tłumaczeń Piotra. W momencie, kiedy tylko usłyszałam, że Magda otworzyła wino walczyłam sama ze sobą, by nie wyobrażać sobie tego w głowie. Lecz moja wyobraźnia spłatała mi figla. Podniosłam się na łóżku jeszcze bardziej, by móc usiąść. Piotr już nawet nie patrzył w moją stronę, tylko w szafkę z akcesoriami medycznymi. Z całej siły wzięłam zamach i wymierzyłam mojemu mężowi siarczysty policzek. Ten tylko spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, a ja nie czekając ani dłużej ściągnęłam z palca prawej dłoni obrączkę, wsuwając mu ją w dłoń.
- Wam się teraz z pewnością bardziej przyda. Dwoje dzieci do czegoś zobowiązuje przecież. - starałam się nie okazać bólu i rozpaczy, które mną teraz kołatały, ale w końcu poddałam się i pozwoliłam łzom po raz kolejny dać upust.
- Hana, ale to nie tak... Ja jeszcze nie dokończyłem ! - Piotr starał się być opanowany, choć dosyć ciężko mu się to udawało.
- Wyjdź stąd, nie mogę już tego słuchać! Daj mi święty spokój! Nie chcę Cię znać.. - odwróciłam głowę w drugą stronę, mając nadzieję, że chociaż teraz mój mąż wykona to, o co go proszę.
Z całej sytuacji uratowała mnie wchodząca po raz kolejny do sali pielęgniarka. Nie pozostało mi nic innego, jak przejść ze szpitalnego łóżka na wózek i pojechać na badania. Miałam tylko nadzieję, że Darek tym razem zaskoczy mnie bardziej optymistycznymi wynikami, niż wcześniej....I że nie zobaczę już więcej w swoim życiu Piotra....
Kochani dziękuję bardzo, że jesteście i że czytacie moje wypociny tutaj ! :)
Możecie już wszyscy komentować moje posty, nawet anonimowo ! ;)
Dlatego byłabym wdzięczna, kiedy zostawicie choć małą namiastkę swojej opinii tutaj.
Super. Pisz dalej. Jak najszybciej dodawaj nexta!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTrochę mnie zaskoczyłaś. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
baaardzo mi się Twoje opowiadanie podoba, serio. ciekawa fabula i bardzo ciekawi mnie to jak to dalej wszystko się potoczy :)
OdpowiedzUsuńbędzie dzisiaj neext?? bardzo prooosze, świetne opo!*.*
OdpowiedzUsuńaa i jakbys mogla usunac to kodowanie podczas dodawania komentarzy :)
Dodaj nexta!!! :)
OdpowiedzUsuń