Postanowiłam, że nie będę wtrącać się w życie Piotra i jego nowej rodziny. Bądź co bądź to ich sprawa co robią. Szłam dalej korytarzem serdecznie uśmiechając się do witających mnie pielęgniarek czy mniej znanych mi lekarzy. Gdy dostarłam już do pokoju lekarskiego okazało się, że jedyną osobą która w nim przebywa jest Szymon Dryl, nasz psychiatra . Od samego wejścia powitał mnie ciepłym uśmiechem podnosząc się z kanapy.
- O ! Hana jak miło Ciebie widzieć. - ucałował delikatnie mój policzek, zaglądając do fotelika w którym dalej spał mój synek. - Ale on już duży. Mam nadzieje, że mamusi nie daje popalić co ?
Zaśmiałam sie wesoło odkładając swoją torebkę na kanapę.
- Spokojnie spokojnie, jest bardzo grzeczny. Dajemy sobie radę . - obdarowałam Szymona swoim uśmiechem po czym podeszłam do znanego już wszystkim ekspresu do kawy. - Działa jeszcze, czy już do końca wysiadł?
- Jako tako jeszcze działa. I siadaj sobie, a ja zrobię Tobie tą kawe. Poza tym akurat spadłaś chyba z nieba Samborowi, bo szukał ginekologa do konsultacji, ale niestety każdy z tych nowych zajęty, a Darek od rana siedzi na bloku i praktycznie wcale z niego nie wychodzi.
- To wspaniale. Sprawdzę czy jeszcze nie straciłam zdolności lekarskiej przez ten macierzyński.
Na moje słowa razem z Szymonem wybuchliśmy śmiechem. Z czystej ciekawości zaczęłam przeglądać kartki porozrzucane na biurku siadając jednocześnie za nim. Niektóre dotyczyły pacjentów z interny, inne z chirurgi, a jeszcze inne ode mnie z oddziału. Nie było trzeba się domyślać, że te ostatnie najbardziej mnie zainteresowały. Z uwagą czytałam informacje znajdujące sie na nich co jakiś czas podśmiechując się pod nosem. Przerwałam dopiero w momencie, kiedy przede mną został postawiony kubek kawy.
- Dzięki . - odparłam zerkając na chwilę na Szymona i wracając do poprzestanej czynności. - Swoją drogą Ci nowi lekarze na ginekologii chyba dalej korzystają ze starych skrótów medycznych.
- I co z tego? - Szymon chyba nie do końca był zorientowany do czego zmierzam.
- Każdy do oznaczania tomografii komputerowej jest przyzwyczajowy do zwykłego CT, a oni piszą CAT. Tak wiem, że w obu skrótach chodzi o to samo badanie, ale przecież mamy nowego radiologa a z tego co mi wiadomo oni już jadą tymi nowymi skrótami.
- Ach wróciła Hana. Jak zawsze serdeczna, zawsze uśmiechnięta i pedantyczna względem skrótów medycznych . - Szymon siedzący akurat naprzeciwko mnie zaśmiał sie wesoło spoglądając na mnie a jednocześnie upijając łyk swojej kawy.
- Szkoda, że w życiu już tak pedantycznie u mnie nie jest.. - westchnęłam cicho chwytając swój kubek z ciepłym jeszcze napojem i przechylając go lekko w górę. - Widzę, że dalej pamiętasz jaką kawę lubię najbardziej. - uśmiechnęłam sie lekko pijąc napój.
- Jak zawsze łyżeczka płaska cukru i odrobina mleka. Hana... słuchaj, bo jak chcesz o tym porozmawiać to wiesz, że zawsze Cię wysłucham. - ton głosu Szymona nieco się zmienił co od razu odczułam. Czuć było w nim troskę o moją osobę jak i podejrzewam o mojego synka też.
- A o czym mam Tobie mówić? - postawiłam kubek z powrotem na stół zakładając pod nim nogę na nogę. - Że Piotr mnie zostawił i wrócił do byłej partnerki z którą będą mieć już drugie dziecko? Że dalej cierpię z tego powodu jak i z tego, że mój syn wychowa sie bez ojca dostępnego przez 24 godziny 7 dni w tygodniu? Nie chcę. Po to właśnie w życiu są takie momenty w których spada się na dno, by móc od nowa zacząć budować fundamenty życia i dojść na sam szczyt.
Akurat mój synek właśnie się obudził, czym tylko uratował mnie od dalszej dyskusji z Szymonem na temat mojego nieudanego małżeństwa oraz samotnego macierzyństwa. Wstałam od stołu podchodząc do wózka i wzięłam na ręce najcenniejszy skarb, który teraz mam. Usiadłam z nim na kanapę i rozebrałam go z kurtki jak i czapki.
Do pokoju właśnie wszedł Przemek rozmawiający przez telefon. Był tak zajęty rozmową, że nawet nie zauważył stojącego przy biurku wózka ani mnie siedzącej z dzieckiem na kanapie.
- Nie , nie. Nie wiem czy da radę stary. Chciałbym jeszcze jechać z Olą i małą do siostry po robocie, więc to piwo tak nie bardzo mi dzisiaj pasuje.. A jutro z kolei mam nocny dyżur, więc już tymbardziej. No dobra, no okej. No to pa.
Podszedł do ekspresu uruchamiając go, a kiedy odwrócił sie dopiero ujrzał moją postać.
- O Hana. A co Wy tu robicie? Myślałem, że wpadniemy do Was dzisiaj na jakąś kawę czy coś.Właśnie skończyłem dyżur na izbie - mój brat podszedł do mnie i kulturalnie przywitał sie ze mną buziakiem w policzek, a Stasia uśmiechniętego od ucha do ucha na widok swojego ukochanego wujka wziął na ręce.
- Przyjechaliśmy odwiedzić mamy stare śmieci. A na kawe zawsze możecie wpaść. Swoją drogą dawno sie nie widzieliśmy, więc czemu nie. Zapraszamy.
Kolejną osobą, która wbiegła wprost do pokoju był Michał Sambor. Spoglądał na tablicę dzisiejszych operacji drapiąc sie przy tym po głowie.
- Cholera jasna ! Że Ci wszyscy ginekolodzy są zajęci ! Potrzebuje pilnej konsultacji , niewiadomo czy nie trzeba będzie operować, a żadnego nie ma !
Widząc wzburzenie chirurga zaśmiałam się cicho podchodząc do przebieralni i sięgając z wieszaka swój kitel. W mgnieniu oka założyłam go stając ramię w ramię z Michałem. Ten spojrzał na mnie zaskoczonym , a jednocześnie błagającym o pomoc wzrokiem.
- Szukałeś ginekologa. Tak sie składa, że jeden z nich ma teraz chwilę wolnego. - uśmiechnęłam sie serdecznie w stronę kolegi i wyszłam z nim na korytarz przeglądając wyniki badań, które zostały wręczone mi do ręki.
- Kobieta, lat 37. Po usunięciu lewego jajowodu z powodu guza w dystalnej jego części. Prawdopodobnie guz pojawił się z drugiej strony, a w dodatku pacjenta ma dolegliwości wskazujące też na zapalenie ostrzewnej.
- Robiliście usg ?
- Tak tak . Macica w porządku jak i cała reszta.
- Krew?
- Wszystko w normie.
Kierowaliśmy się w stronę izby przyjęć, gdzie kilkanaście minut temu był tutaj Piotr. Nie byłam chętna do częstych spotkań z jego osobą jak i jego obecnej partnerki, lecz wiedziałam że nic innego zrobić nie mogę. Na złość musiał akurat wyjść zza rogu mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu i z powrotem.
- Gdzie mój syn? - zapytał najwyraźniej oburzony tym, że tutaj jestem i to w dodatku w swoim fartuchu.
- Twój będzie jak już mnie zabraknie. Póki co musimy dzielić się nim.
- Więc?
- Więc? Zostawiłam go samego w domu wiesz? Grzecznie sobie leżał najedzony w łóżeczku, więc stwierdziłam że zrobię sobie babski wypad do szpitala. Myśl że logicznie, że skoro ja tu jestem to NASZ syn także. - z wrażenia aż postukałam sie po czole patrząc na Piotra. Doskonale wiedział, że nienawidze jak oskarża mnie o nieodpowiedzialność.
- Mogłaś to jakoś grzeczniej powiedzieć.
- Nie jestem Twoją marionetką, że będziesz mną manewrował. Jestem dorosłą osobą i będę wyrażać się tak jak mi sie to podoba oraz jak ten ktoś na to zasługuje. A Twoje donsy jakoś mnie mało obchodzą. Chyba adres zgubiłeś do właściwej osoby.
- Hana, musimy porozmawiać.
- O czym? o rozwodzie? mówiłam Tobie jak ostatnio byłeś odwiedzić syna, że rozprawa pierwsza jest za trzy tygodnie.
- Nie chodzi mi o to, chodzi mi o nas.
Nie mogłam inaczej zareagować jak po prostu wybuchnąć donośnym śmiechem na cały korytarz. Ludzie się na mnie patrzyli, a ja stałam i śmiałam się jak szalona. Kiedy już doszłam do ładu nie spoglądając nawet na Piotra zniknęłam za drzwiami , gdzie czekała na mnie pacjentka. Swoją drogą ciekawe o czym Piotr chce tak bardzo ze mną porozmawiać.. Zresztą nawet mnie to nie interesuje. Może przejrzał na oczy, ale jednak za późno.
Jak sądzicie o czym Piotr chce porozmawiać z Haną?
Czy jak Piotr wszystko wyjaśni to pojawi się szansa, że wrócą do siebie? ;>
kolejna część już wieczorem :)
czytasz - udostępniasz - komentujesz <3
Jak ja się nie mogę doczekać tej "poważnej" rozmowy
OdpowiedzUsuńNEXT!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńO której będzie next?O.o Ja chce już go teraz, zaraz! Super rozdział jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńKiedy bd jakiś next?
OdpowiedzUsuń