Wstałam z łóżka i wręcz podbiegłam do szafy. O dziwo nie miałam większego dylematu z tym co na siebie dzisiejszego dnia włożyć. Wybrałam swoje ulubione jeansy - marmurki, białą bokserkę, czarny żakiet i oczywiście obłędnie wysokie czarne, lakierowane szpilki. Pognałam czym prędzej do łazienki zamykając za sobą drzwi, zrzucając po drodze swoją piżamę i naciągając na siebie świeże ubrania. Kiedy stanęłam przed lustrem zaczęłam rozważać co robić z włosami oraz jak sie pomalować. Ostatecznie postawiłam na włosy spięte w kucyk z którego będzie wychodzić kilka kosmyków. Kreski, które zrobiłam eyelinerem wyszły o dziwo idealnie. Czego nie mogłam powiedzieć przez ostatnie kilka dni, kiedy to jedna była grubsza od drugiej, bądź różniły się od siebie zakończeniem. Przejechałam jeszcze usta swoim ulubionym błyszczykiem w kolorze lekkiego różu i wyleciałam jak proca z łazienki. Weszłam do kuchni, gdzie spokojnie, niczego świadomi goście konsumowali śniadanie. Usiadłam na krześle starając się złapać oddech. Ola z Przemkiem spojrzeli na mnie zdziwionym wzrokiem. Nie dziwie się, przed chwilą źle sie czułam, nie chciałam podnieść się z łóżka, a teraz siedzę z nimi w zasadzie gotowa do wyjścia.
- Kawy? - rzucił Przemek wstając od stołu i sięgając po dzbanek świeżo zaparzonego napoju.
- Poproszę.. - wiedziałam, że muszę powiedzieć im prawdę, ale bałam się reakcji brata. Kiedy kubek kofeiny został mi podany, upiłam łyk spoglądając w odległy punkt za moim oknem.
- Piotr miał wypadek..
- A jaki to ma związek z Twoim wyglądem? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że pojedziesz teraz do niego i będziesz udawać kochającą żonę, jak gdyby nic się między Wami nigdy nie stało złego. - dostrzegłam zaciskające się pięści mojego brata i coraz to poważniejszy wyraz twarzy. Czasami zachowywał się jakby to on, z dwójki naszego rodzeństwa był starszy. Nieraz zdarzało się, że wyzwał mnie kiedy nie odbierałam telefonu bądź wracałam później do domu czy też wyjeżdżałam z Piotrem na weekend nie informując go o tym.
- Gdybyś zapomniał jesteśmy lekarzami i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, że wszelkie informacje dotyczące stanu zdrowia pacjenta zostają przekazywane jego najbliższej rodzinie. A póki co w papierach to ja widnieje jako osoba upoważniona do tego.. Zostaniecie na ten czas ze Stasiem? Nie wiem ile mi to wszystko zajmie czasu, a wiecie jaki w szpitalach jest harmider z nowym pacjentem i że trzeba biegać między oddziałami po lekarzach. Postaram się wrócić jak najszybciej to możliwe, obiecuję.. - kończąc swój monolog spojrzałam błagalnym wzrokiem na Olę, która dotychczas nie odzywała się anim słowem.
- Hana ja mam lepszy pomysł. Ty jedź do tego szpitala, a my posprzątamy po wczorajszym wieczorze, wyszykujemy dzieciaki i pójdziemy z nimi na spacer. A jeżeli zejdzie Tobie dłużej pobyt w szpitalu to weźmiemy nawet Stasia do nas na noc, żebyś mogła spokojnie sobie wrócić do domu i odpocząć sama. - Ola uśmiechnęła się nieśmiało, a ja czułam jak wielki kamień spada mi z serca. W sumie nie obawiałam się odmowy, ale też nie oczekiwałam takiej propozycji. Odwzajemniłam uśmiech i tym samym chwyciłam w biegu torebkę i kurtkę znikając za drzwiami swojego mieszkania. Z tego wszystkiego nawet zapomniałam powiedzieć, że zaraz Stasiu sie obudzi i trzeba będzie zrobić mu kaszkę. Ale Ola na pewno będzie wiedziała co i jak, bo mojemu bratu zapewne długo nie przejdzie złość na mnie i za to, że jadę do szpitala. Zwinnie wsiadłam do samochodu zapinając pasy i ruszyłam z parkingu z piskiem opon.
Do szpitala dojechałam dopiero po 40 minutach, ponieważ musiałam stać w porannych, warszawskich korkach. Zaparkowałam na ostatnim wolnym miejscu na szpitalnym parkingu i ruszyłam w kierunku izby przyjęć. Rzuciłam krótkie " dzień dobry " do recepcjonistki i weszłam do sali. Przy komputerze zastałam zdenerwowaną Wiktorię, która krzyczała coś do pielęgniarki.
- Gdzie jest Piotr? - spojrzałam na koleżankę nerwowo stukając obcasem o podłogę.
- Chodź do lekarskiego... - Wiktoria wstała od biurka i wyprowadziła mnie trzymając moje ramię z sali. Ruszyłyśmy szybkim krokiem do pokoju lekarskiego. Kiedy już doszłyśmy zostałam zmuszona do spocznięcia na kanapie.
- Przywieźli do nas Piotra nieprzytomnego. Ze wstępnych badań wynika, że ma krwotok wewnętrzny, złamamny lewy obojczyk, wstrząs mózgu oraz obitą śledzionę i prawą nerkę. Teraz czekamy na wyniki co z kręgosłupem szyjnym. - Wiktoria chyba sama nie mogła ustać w miejscu, bo albo chodziła w koło biurka albo wyglądała przez zamknięte drzwi czy ktoś czasem tutaj nie zmierza.
- Rozumiem, że zaraz go operujecie. - w tej chwili wstałam z kanapy udając się za parawan, gdzie zostawiłam swoją kurtkę i torebkę i naciągnęłam na siebie swój kitel. Identyfikator schowałam do kieszeni, nie chcąc zostać zawołaną do jakiejś pacjentki teraz.
- Tu już mamy trochę więcej kłopotów..
- Jak to ? - nie rozumiałam o co Wiktorii w tej chwili chodzi.
- Piotr odzyskał na izbie przytomność i nie chce zgodzić się na operację. - koleżanka wcisnęła mi teczkę z deklaracją pacjenta na zabieg operacyjny i długopisem.
- Cholera jasna.. Czyli mam zrozumieć, że nic innego nie da się zrobić?- odłożyłam teczkę z powrotem na biurko.
- Wiesz jakie są przepisy.. Możemy operować jeżeli pacjent nie jest przytomny do wyrażenia zgody na zabieg. Chyba, że porozmawiasz jakoś z nim..
- Jak mam Wiktoria porozmawiać? Nasze małżeństwo to fikcja. Nie istnieje od dawien dawna i sama o tym doskonale wiesz. Powinniście poinformować Magdę o tym co sie stało, nie mnie.
- Ogarnijcie się w końcu obydwoje, bo tego nie idzie słuchać! Nie umieliście wcześniej rozwodu załatwić to teraz nie prawcie mi wywodów. Masz iść do niego i zmusić go do podpisania tego zasranego oświadczenia. Inaczej Twój syn straci ojca, a Ty zostaniesz wdową w świetle prawnym. Po raz kolejny...
Stałam w miejscu osłupiona słowami koleżanki. Zdawałam sobie sprawę, że ma gadane, ale nie aż tak. Chwyciłam teczkę w dłoń spoglądając srogim wzrokiem na młodą lekarkę.
- Gdzie on jest?
- Na intensywnej terapii.
Już nic więcej nie mówiąc wyszłam z lekarskiego i zaczęłam się kierować na wskazany mi oddział. Już od samego wejścia dostrzegłam łóżko na którym znajduje się mój mąż. Widząc mnie wchodzącą przez kolejną parę drzwi uśmiechnął sie lekko kręcąc głową. Chyba doskonale wiedział, że w teczce którą trzymałam w dłoni jest zgoda na operację. Usiadłam wygodnie na krześle spoglądając głęboko Piotrowi w oczy.
- Jak się czujesz?
- A jak ma się czuć człowiek, który został przed ułamkami sekund przywieziony tutaj z wypadku samochodowego i to jeszcze nie ze swojej winy?
- Nie błaznuj, tylko to podpisz.
Dosłownie czułam jak złość we mnie stopniowo narasta, a Piotr tylko wybuchł donośnym śmiechem.
- Nie błaznuj tylko do cholery jasnej zrób to o co proszę. Nie robisz tego dla mnie, a przede wszystkim dla siebie, dla Magdy z którą chcesz wyjechać i dla waszej rodziny. Więc nie sprawiaj większych problemów niż jesteś w stanie i weź w dłoń ten długopis i podpisz tą zgodę. - gdyby nie to, że przede mną leży człowiek w zasadzie w krytycznym stanie to nie wiem jakby to się skończyło. Piotr na moje słowa ewidentnie spoważniał i przewrócił oczami. Uwielbiał grać na zwłokę, ale w tym momencie na dodatkowe atrakcje nie było czasu. Widząc kompletny brak reakcji na moje słowa postanowiłam kontynuować dalej:
- Pomyśl chociaż o Stasiu. Z kogo będzie czerpał wzorce jak będzie rósł? Kto pokaże mu ten prawdziwy męski świat? Z kim będzie grał w piłkę? Myślisz, że dam rady sama być dla niego zarówno mamą jak i tatą? Naprawdę chcesz mnie z tym wszystkim zostawić? Przestań być egoistą chociaż raz w życiu i pomyśl o swojej rodzinie jak i o swoim synu.
- Moją rodziną jesteście Wy Hana... - na te słowa aż zamilkłam mrużąc przy tym charakterystycznie swoje oczy i przyglądając się głębiej Piotrowi.
- O co Ci chodzi? - widząc grymas na twarzy mężczyzny aż wstałam z miejsca.
- Daj mi tą zgode! - krzyknął między zwijaniem się z bólu, a ja posłusznie podsunęłam mu kartkę i długopis. Ja tylko poprosiłam pielęgniarkę aby poszła po Wiktorię i zamówiła salę operacyjną.
- Wytrzymaj, jeszcze chwilę.. - uśmiechnęłam sie lekko w jego kierunku opuszkami palców głaszcząc policzek Piotra.
- Nie mam czasu. Posłuchaj mnie teraz uważnie. Nie zdradziłem Cie z Magdą. To był jej wymysł, bo zagroziła mi że jeżeli nie zostawię Ciebie to ona Cie zabije. Kiedy odchodziłem od Ciebie nie wiedziałem, że Magda jest chora na białaczkę. Chciałem wrócić do Ciebie, wszystko wyjaśnić, ale nie miałem odwagi. Bałem się zwłaszcza jak urodziłaś Stasia, że Magda coś Tobie zrobi albo co gorsza małemu. Sama wiesz ile dla mnie znaczycie oboje. Nie chcę Cię stracić na zawsze, chociaż wiem że pewnie i tak już to zrobiłem i nie ma szans na odbudowanie naszych relacji. Kocham Cię Hana i jesteś dla mnie całym światem od samego początku, rozumiesz? Nikt inny się nie liczy prócz Ciebie. Do dzisiaj kocham Cię tak samo mocno, jak w dzień kiedy pierwszy raz ujrzałem Cię na oczy. A kiedy dowiedziałem się, że urodził się nam syn nie mogłem w to uwierzyć. Tyle starań o małego człowieczka i w końcu nam się udało. Proszę Cię wybacz mi to wszystko..
Łzy zaczęły mi spływać po policzkach, a ja nie będąc w stanie wydusić z siebie żadnego słowa kiwnęłam tylko twierdząco głową. Wtem do sali weszła Wiktoria i rzuciła krótkie " jedziemy na blok " zabierając Piotra. Nie pozostało mi nic innego niż czekać aż operacja się skończy..
Mam nadzieję, że ta część Wam się spodoba ! :) postaram się kolejną część dać na przełomie środy/czwartku, ale o baaaardzo późnej porze . :C jeżeli by nie wyszło to na pewno next będzie w piątek ! ;*
czytaj - komentuj - rozsyłaj dalej ! ;*
Nareszcie on jej powiedział prawdę :3 tylko czemu tak długo bez nexta?? Chociaż taki króciutki jutro może się da??
OdpowiedzUsuńNie da rady niestety ;c zaczynam dzisiaj kurs prawa jazdy prawdopodobnie do 21/22 a jeszcze jestem strasznie zmeczona po 8 godzinnych praktykach . ;( przepraszam ;*
UsuńCzekam na nexta. Miałam nadzieję, że masz wolne z racji matur w szkole. No nic będę czekać.
OdpowiedzUsuńCzekamy wytrwale na nexta ;*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper opo.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nexta dodasz w środę.
Szkoda, że tak długo nic nie będzie, ale rozumiem.
Czekam na nexta cierpliwie <3
OdpowiedzUsuńBędzie coś dzisiaj???
OdpowiedzUsuńBędzie w piątek prawdopodobnie koło 18.
Usuń3mam cię za słowo :D
UsuńDzisiaj trochę się poucze i zacznę pisać cześć na jutro! :)
UsuńTo bd coś dzisiaj ok 18???
OdpowiedzUsuńJeżeli nie trafię do szpitala to powinien dzisiaj być, nie zawiodę Was ! :)
OdpowiedzUsuńA co się stało???
UsuńDrobne problemy zdrowotne :-)
UsuńCzyli dziś nici z nexta??
Usuńbędzie , obiecuje :)
UsuńTo może dzisiaj coś ci się uda dodać?
Usuń;( oby jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńTo kiedy next??
OdpowiedzUsuńJuż dzisian na pewno! :-)
Usuń