Z tego wszystkiego nawet zasnęłam nie wiedząc nawet kiedy. Obudziłam się słysząc pukanie do moich drzwi.
- proszę.. - powiedziałam aż tak cicho, że obawiałam się że gość stojący po drugiej stronie mógł tego nie usłyszeć. Jednak drzwi uchyliły się, a zza nich wyglądnęła zaspana Ola.
- Piotr już poszedł? Myślałam, że zostanie na śniadaniu. Zrobiłam jajecznicę i kanapki. - rzekła uśmiechnęta od ucha do ucha moja bratowa. Szkoda tylko, że ja nie mogłam podzielać jej entuzjazmu. Zwłaszcza po porannej sytuacji.. Byłam aż nadto przybita cąłym tym zajściem, więc nawet nie miałam ochoty wstawać z łóżka i grać dobrą minę do tej jakże tragicznej gry. W głębi serca dalej kochałam Piotra i mimo, że po tym wszystkim wiele się między nami popsuło to gdybym mogła to rzuciłabym mu się w ramiona. Miałam nadzieję, że to jest jakiś zły sen i że zaraz się obudzę. Że wrócę do domu w rocznicę naszego ślubu, a Piotr będzie na mnie czekał jak zawsze na swoim ulubionym miejscu, czyli na kanapie przed telewizorem. Lecz rzeczywistość trochę nie szła w parze z moimi marzeniami..
- Nie.. Wiesz co ja przepraszam, ale nienajlepiej się czuję, chyba to wino mi zaszkodziło wczoraj. Mam nadzieję, że nie obrazisz się jak nie przyjdę na śniadanie. - i znowu musiałam udawać, że wszystko jest w porządku i unieść kąciki ust do góry.
- No dobra to leż sobie, a ja zaparzę Tobie herbatę.
- Dzięki - uff. Na szczęście Ola uwierzyła w moje rzekome złe samopoczucie i opuściła mój pokój wcześniej biorąc na ręce swoją córeczkę. Po moim pokoju rozległ się dzwonek mojego telefonu. Miałam takiego doła, że nawet nie chciałam spoglądnąć kto się do mnie dobija z samego rana. Jednak nie dający za wygraną telefon zaczął mnie tak irytować, że już sięgnęłam po niego. W tym momencie telefon zamilkł, a poziom mojej furii znacznie się podwyższył. Przeciągnęłam pasek powiadomień na którym pokazało mi się, że dzwoni Stefan Tretter. Przecież z tego co mi wiadomo to miał u niego być Piotr, więc nie widziałam sensu po co akurat zadzwonił do mnie. Z ciekawości oddzwoniłam . Po dwóch sygnałach powitał mnie głos starszego kolegii.
- Hana... Musisz przyjechać natychmiast do szpitala! - jego ton aż nadto był zdenerwowany.
- Coś się stało? - z wrażenia aż podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Piotr miał wypadek...
Tyle wystarczyło abym zakończyła połączenie i zaczęła się szykować do jak najszybszego wyjazdu do szpitala. Może nic nas nie łączyło już takiego, ale jednak cholernie się o niego bałam....
Za wszelkie błędy i za długość przepraszam ;* . Jutro będzie dłuuuższy, obiecuję !
I postaram się, żeby nie była to tylko jedna część ^^
Cudowny rozdział o której będzie next??? Ja już nie mogę się doczekać!!!
OdpowiedzUsuńNareszcie coś się dzieje ku ich zbliżeniu. Czekam na ddddłuuuuuuuuuuuuuugggiegggoooooo nexta
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńNext bedzie chwile po godzinie 15 ! :-)
Usuńsuper ;D
OdpowiedzUsuńKochnj niestety next opóźni się troche. Mój komputer splatal mi figla i kiedy miałam juz dodawac tutaj kolejną cześć sam się wyłączył -.- . Postaram sie napisać to jeszcze raz i dodać to około 21. Przepraszam :/
OdpowiedzUsuńSzkoda. A nie dałoby się trochę szybciej?
UsuńDopiero zabieram sie za pisanie. Jak tylko skończę i skorektuje błędy wstawie na pewno :*
Usuńchcemy duzo nextoow! bo ten taki krotki;/ i tAk źle się skonczyl ;/ ale dzieki temu Piotr nie wyjedzie i powie Hanie prawde!
OdpowiedzUsuń