Tadam ! :) nie zabijcie mnie, błagam za końcówkę ! :*
w związku z rozpoczynającym się rokiem szkolnym, a co za tym idzie moje rozpoczęcie 3 klasy technikum od razu informuję, że może być czas iż nexty będą pojawiać się tylko w weekendy. Pod koniec 1 semestru mam pierwszą kwalifikację [ egzamin zawodowy ] do którego jednak muszę się mocno przyłożyć, jak i do całej nauki :*
czytajcie - komentujcie - udostępniajcie !
<3
- Myślisz, że powiększy nam się rodzinka? To by było wspaniałe! Zobacz między Stasiem, a maleństwem nie będzie duża różnica wiekowa, wózek, łóżeczko i inne przybory dla noworodka jeszcze mamy. Musimy udać się jak najszybciej do Darka! Kochanie to cudownie! - w głosie Piotra wyczuwałam radość i podniecenie całą tą sytuacją.
- Darek mnie chyba zabije, że znowu zostawię go samego na oddziale. - zaśmiałam się wesoło podnosząc się na łokciu i zerkając na Piotra. - Ale jest jeden warunek.
- Zapomnij Hana..
- Dlaczego? Piotr przecież ciąża to nie jest choroba. Nie muszę leżeć godzinami do góry brzuchem i nic nie robić. Poza tym weź też pod uwagę, że nie możemy pozbawić pani Helenki pracy. Tak się nie robi..
- To co proponujesz?
- Chcę poprosić Darka o ograniczenie mi dyżurów i pracować przynajmniej do połowy ósmego miesiąca. Oczywiście w obowiązki mojej pracy będą wchodzić konsultacje, dyżury na izbie i w przychodni.
- Nad tym jeszcze pomyślimy po konsultacji wcześniejszej z Darkiem. Robiłaś już test?
Uśmiechnęłam się szeroko kątem oka zerkając na szafkę nocną Piotra. Ten chyba złapał mój wzrok, bo od razu niemalże uchylił szufladę w szafce wyciągając długi,wąski, dwukolorowy kawałek plastiku. Widniały na nim dwie, czerwone kreski. Od razu złapał mnie w swoje ramiona całując czule w usta. Dopiero, gdy zaczął schodzić z pocałunkami coraz niżej przypomniałam sobie o jego wcześniejszym głodzie, zrobionych kanapkach i herbacie czekających na mojego męża w salonie.
- Wspominałeś wcześniej, że byłeś strasznie głodny. Zrobiłam nawet stos Twoich ulubionych kanapek i ciepłą herbatę.
- A nie możemy zjeść tego w sypialni? - jak zawsze Piotruś i jego ' ambitne ' plany.
- A znowu mam Ci powtórzyć, że nie je się w łóżku? Chcesz spać w okruchach od kanapek czy na prześcieradle?
- Widzę, że z Tobą nigdy nie wygram...
Uśmiechnęłam się szeroko kręcąc głową. Po chwili Piotr wyszedł z sypialni, a mnie dopadły mdłości. W mgnieniu oka znalazłam się w łazience. Gdy było już po wszystkim usiadłam na podłodze opierając się głową o zimne kafelki. Po kilku seriach takich wariacji w końcu wykończona tym wszystkim poszłam pod prysznic, a stamtąd wprost do łóżka. Czułam się kiepsko, dlatego po otuleniu się kołdrą niemalże zasnęłam.
Przebudził mnie nad ranem płacz Stasia. Nie dobiegał on z jego łóżeczka, a z innego pomieszczenia znajdującego się w naszym mieszkaniu. Z początku bałam się, że coś się dzieje, lecz kiedy zobaczyłam, że Piotra też nie ma obok podniosłam się do góry i wyszłam z sypialni. Na kanapie w salonie siedział Piotr ze Stasiem. Mały bardzo głośno płakał i był cały zalany potem.
- Co się dzieje? Nowe ząbki mu wychodzą? - zapytałam z troską siadając obok moich mężczyzn.
- Nie mam pojęcia. Zmierzyłem mu temperaturę, ma ponad 38 stopni, podałem mu już leki i zadzwoniłem po Wiki. Zaraz przyjedzie tutaj z Tomaszem.
- Pani Helenka wspominała coś kilka dni temu, że mały zrobił się marudny. Nie chciał jeść, ani pić. Myślałam, że to przez nowe ząbki.
Byłam w głębi siebie załamana. Byłam matką, która nie zauważyła pierwszych objawów choroby swojego dziecka. Ktoś mógłby pomyśleć, że co ze mnie za rodzicielka, jednak ja na prawdę byłam przekonania, że to za sprawą ząbkowania. Nie raz było już tak u Stasia, jednak objawy przechodziły w chwili, kiedy ząbek zdążył się już wybić.
- Hana kochanie, nie denerwuj się, nie możesz. Może faktycznie, to nowe ząbki dają o sobie znać. Idź się połóż do łóżka, a ja zaczekam tutaj ze Stasiem na Tomka dobrze?
- Piotr proszę Cię. I tak nie zasnę już. Dałeś mu mleko chociaż?
- Tak. Wypił 120 ml od razu. Dodałem troszkę kleiku ryżowego nawet.
- Pójdę się ubrać w jakieś dresy i zaraz się wymienimy. Chyba nie chcesz otworzyć drzwi w samych bokserkach. - uśmiechnęłam się wracając do sypialni. Na szybko znalazłam jakieś szare spodnie dresowe i białą bokserkę. Włosy spięłam w kucyk i wróciłam do salonu siadając z powrotem na moim poprzednim miejscu.
- Daj mi go, a Ty idź się ubierz.
- Nie możesz. A jeżeli mały jest chory? Jesteś w ciąży, i sama wiesz czym to może skutkować w przyszłości.
- Jasne to odłóż go do wózka, niech głośniej płacze w chwili, kiedy najbardziej potrzebuje on ciepła rodziców.. - hormony dawały już o sobie znać. Nigdy pewnie nie odezwałabym się do Piotra z taką złością w głosie jak teraz.
- Ale wracam za mniej niż 5 minut.. - po tych słowach dostałam Stasia do siebie na ręce. Mały był już naprawdę mocno spocony, więc tylko krzyknęłam do Piotra, by przyniósł dla Stasia świeżą pieluszkę i piżamkę. Sama wycierałam w tym czasie bużkę i szyję synka małym ręcznikiem. Mały tylko uśmiechał się co jakiś czas w moją stronę, płacząc już coraz mniej. Kiedy wrócił do pokoju Piotrek rozległ się akurat również dzwonek do drzwi naszego mieszkania. Po ich otwarciu do środka weszła Wiktoria, a zaraz za nią Tomasz.
- Połóż go na kanapie i rozbierz do pieluszki, a ja się nim zajmę. - głos Tomka był bardzo miły przez co nawet na moment zapomniałam, po co o tej porze mamy gości. Posłusznie wykonałam polecenie kolegi i po rozebraniu Stasia wstałam z kanapy wtulając się w silne ramię Piotra.
- Lekkie przeziębienie. Leki na zbicie gorączki i wtaminy pomogą. No i nie wychodźcie z nim na razie na spacery, bo pogoda za oknem tylko ułatwia namnożenie się bakterii w organiżmie. Ewentualnie możecie uchylać okna na moment, żeby dostało się świeże powietrze. - odezwał się po kilku minutach Tomasz odkładając swój stetoskop obok Stasia. Nasze dziecko chyba czuło już się lepiej, gdyż od razu zainteresował się nowym ' gadżetem ' głośno do niego gaworząc.
- A czy może się tak zdarzyć, że mały będzie zarażał? Mamy zatrudnioną opiekunkę i nie chcemy, żeby i ona przed świętami się rozchorowała.
- Nie. To nie jest jakiś wirus. Możecie być spokojni. Lecz na wszelki wypadek jedźcie z nim do lekarza, albo do szpitala. Sami wiecie, że jestem chirurgiem dziecięcym, a nie pediatrą.
- Zabierzemy go najwyżej jutro ze sobą do pracy rano. Ja mam i tak na później, a Hana od rana musi kilka spraw pozałatwiać.
Przysłuchiwałam się rozmowie mężczyzn analizując objawy u mojego syna. Mimo, że ja byłam tylko ginekologiem znałam się trochę też na pediatrii. Po głowie chodziły mi różne choroby, ale od razu je odpędziłam mówiąc do siebie w duchu, że jestem przewrażliwiona.
- Może napijecie się czegoś? Herbaty, kawy? - odezwałam się w końcu nie mogąc dłużej wytrzymać swojej ciszy.
- Niee, jest już po 3. Ja mam z rana dwie operacje i chcę jeszcze trochę się wyspać. Trzymajcie się! - rzekła Wiktoria, która tak jak ja przez cały czas nie odezwała się ani słowem. Czasami odnosiłam nawet wrażenie, że jest ona z tym Tomaszem ze wględu na doskwierającą jej samotność. Nie widziałam jej nigdy szczęśliwej przy jego boku. Podziękowaliśmy tylko z Piorem naszym przyjaciołom za tak szybki przyjazd, a po opuszczeniu przez nich naszego mieszkanka wróciliśmy do sypialni ze Stasiem kładąc się dalej spać. Malemu na szczęście gorączka trochę się zbiła przez co sam zasnął ze zmęczenia.
Z samego rana napisałam do pani Helenki wiadomość, że dzisiaj może przyjść troszkę później, ponieważ Stasiu w nocy dostał gorączki i po konsultacji ze znajomym lekarzem Piotr stwierdził, że woli aby zrobić mu komplet badań. Po ogarnięciu się już i zjedzeniu przez całą naszą trójkę śniadania wyszliśmy z mieszkania, kierując swoje kroki do samochodu a potem w stronę Leśnej Góry. Kiedy już dojechaliśmy na miejsce chciałam wziąc synka na ręce, ale oczywiście mój mąż tłumacząc się moim obecnym, jeszcze nie potwierdzonym stanem odebrał mi go samemu wchodząc z nim na rękach do szpitala. Ustaliliśmy, że ja pójdę do Darka, aby sprawdził czy na pewno jestem w ciąży, a Piotr ze Stasiem udadzą się na izbę przyjęć. Po przemierzeniu tylch wszystkich korytarzy i dojechaniu windą na 1 piętro, gdzie znajdował się oddział ginekologiczno - położniczy zapukałam cicho do drzwi jego gabinetu i po usłuszeniu ' proszę ' weszłam do środka.
- Cześć kochana, a Ty nie miałaś być przypadkiem na 12? Jest dopiero 8 rano. - jak zawsze powitał mnie entuzjastycznie kolega po fachu.
- Miałam miałam, ale potrzebuję dobrego lekarza, który mnie zbada. - uśmiechnęłam się wesoło siadając po drugiej stornie biurka przy którym siedział Darek.
- Czyżby test ciążowy pokazał dwie, czerwone krechy? - oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Akurat w tych sprawach rozumieliśmy się bardzo dobrze. - Siadaj na fotel,zaraz sprawdzimy czy nie był test wadliwy.
Przez te żarty Darka wybuchłam jeszcze głośnym śmiechem i po przygotowaniu się do badania zajęłam wcześniej wskazane przez niego miejsce. Podwinęłam koszulkę ku górze, a po chwili poczułam na swoim brzuchu zimny żel i głowicę ultrasonografu.
- No rzeczywiście mamy tutaj zapłodnione jajeczko. - na te słowa odetchnęłam z ulgą po raz kolejny szeroko się uśmiechając. - Nie chwileczkę! My tutaj mamy dwa jajeczka!
- Bliżniaki?! - krzyknęłam chyba tak głośno, że ludzie na korytarzu mogli to usłyszeć.
- Na to wygląda. Gratulacje. Bierzesz od razu zwolnienie czy jakoś udobruchasz Piotra i pomożesz mi w małym stopniu ogarnąć ten bajzel? - odezwał się Darek podając mi do rąk ręcznik papierowy w celu wytarcia podbrzusza.
- Akurat tutaj Cię zaskoczę. Mój mąż już jest udobruchany i zgodził się na to, abym minimum do połowy ósmego miesiąca trochę pracowała. - zaśmiałam się cicho widząc wielkie zdziwienie malujące się na twarzy ginekologa. Po wyrzuceniu mokrego ręcznika do śmietnika i po założeniu karty ciąży opuściłam gabinet, a po chwili oddział. Udałam się na izbę, gdzie od razu moim oczom ukazał się Piotr, a przed nim Stasiu jadący w łóżeczku szpitalnym prowadzonym przez pielęgniarki.
- Co się dzieje?! - serce mało nie wyskoczyło mi z piersi, kiedy ujrzałam Stasia, którzy płakał w niebogłosy.
- Podejrzewają białaczkę... - Piotr powiedział to tak cicho, że gdyby nie fakt, iż stałam obok to nie usłyszałabym jego słów.
- Co podejrzewają? Białaczkę.... - wymamrotałam pod nosem widząc już przed swoimi oczami ciemność i czując jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa..
Mam nadzieję, że to jednak nie bd białaczka..
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Super czekam na szybkiego next:-)
OdpowiedzUsuńAle fajnie ze Hana bedzie miala blizniaki. Czemam na next
OdpowiedzUsuńCoś ty wymyśliła?! *.*
OdpowiedzUsuńDramat kochani, będzie dramat!
UsuńDodawaj nexta!!!!!!!!!
UsuńDodasz dziś nexta?????
OdpowiedzUsuńKochani next będzie w weekend ;*
UsuńA nie da się wcześniej?
UsuńNie obiecuję, ale może do środy coś napiszę.
UsuńMam nadzieję, że się uda
UsuńTo dodasz coś jutro?
UsuńDodaj next plis
OdpowiedzUsuńCzekamy na next:-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńSliczne
OdpowiedzUsuńCzekam na next kiedy będzie
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńW weekend. Mam już zapowiedzianą 1 kartkówke i w przyszłym tygodniu prawdopodobnie sprawdzian, dlatego powoli się już zaczynam uczyć.
UsuńOk. To czekam. :)
UsuńOd godziny mam problem z zalogowaniem się tutaj przez laptopa, a jeżeli już mi się uda to pokazuje mi się tylko dolna połowa bloga... nie wiem co jest grane :/ postaram się walczyć jutro jak tylko wrócę do domu z blogspotem i dodać nexta, a jeżeli nic z tego nie wyniknie zmuszona będę założyć bloga na innym portalu i tam kontynuować opo :/
UsuńTo czekamy na next w weekend
OdpowiedzUsuńNext
OdpowiedzUsuńKiedy next będzie
OdpowiedzUsuńDodasz coś dzisiaj?
OdpowiedzUsuńBedzie przed 23.
UsuńKiedy coś dodasz? ;)
OdpowiedzUsuńKiedy będzie jakiś next
OdpowiedzUsuńDodasz coś????
OdpowiedzUsuńDzisiaj będzie, bo wczoraj nie miałam prądu .
Usuń