niestety mam również dwie złe wiadomości. Pierwsza to taka, że kolejny next będzie dopiero po 11 lutym ze względu na ilość sprawdzianów w mojej szkole ( uwierzcie, że nawet najgorsze niecenzurowane słowo nie jest w stanie opisać tego jak mam zapełniony po brzegi kalendarz ) , druga wiadomość to taka, że niestety to opowiadanie dobiega końca :) nie wiem ile jeszcze wymyślę części, ale podejrzewam że nie dużo :) mam nowy zarys na opowiadanie, więc chciałabym zobaczyć jak to Wam się spodoba :)
chcecie dobrą wiadomość? nie usuwam bloga hahaha :*
buziaki i jak zawsze czekam na Wasze opinie w komentarzach <3
Przebudził mnie cichy śmiech dobiegający znad mojej głowy. Podniosłam mozolnie swe powieki i ujrzałam nad sobą nikogo innego jak roześmianego Stasia. Uśmiechnęłam się lekko przecierając oczy i podnosząc się do pozycji siedzącej. Mały odebrał to jako zaproszenie to przytulenia się, bo od razu wdrapał się na moje łóżko tym samym wyrywając się Piotrowi z objęć.
- Stasiu, uważaj na brzuszek mamusi. Mamusia ma tam Twoją siostrzyczkę.
Na te słowy nasz synek głośno zaczął klaskać w obie dłonie, a następnie czule ucałował materiał piżamy pod którym znajdował się mój brzuch.
- Joasia ! - zawołał w pewnym momencie Stasiu dziwiąc mnie tym samym.
- Jaka synku Joasia?- nie rozumiałam do końca o co chodzi.
Tym samym Stasiu wskazał palcem na mój brzuch krzycząc z całej siły' JOASIA ' . Ukradkiem spojrzałam na Piotra, który chyba również nie krył zdziwienia z zachowania naszego syna.
- Chcesz kochanie, by Twoja siostrzyczka miała na imię Joasia tak? - uśmiechnęłam się serdecznie głaszcząc małego po jego rozczochranej czuprynce. Mały odwdzięczył mi się ucałowaniem mojej dłoni. Od małego widać po kim będzie prawdziwym gentlemanem :)
- Wyraziłaś zgodę na zabieg? - widać język powrócił do buzi mojego męża, ponieważ pierwszy razy od dłuższej chwili się odezwał.
- Tak. Jutro już o tej porze mam nadzieję będzie po wszystkim. - jakoś humor mi nie dopisywał z tego powodu.
- Wiesz, że musisz być dobrej myśli kochanie. Wiesz, że operacja przebiegnie pomyślnie i niedługo zabierzemy Cię do domu i zaczniemy szykować wyprawkę dla naszej córeczki.
- Nie wiem Piotr... strasznie się boję.. nie o siebie, ale o małą. To jest przecież niczemu winna istotka, która nim przyjdzie na ten świat musi być operowana. Poza tym jestem ginekologiem i zdaje sobie doskonale sprawę jakie są powikłania możliwe po takim zabiegu. Wady rozwojowe dziecka, odklejenie się łożyska, przedwczesny poród, niedowaga dziecka, niedorozwój niektórych narządów w jego organizmie, śmierć matki lub dziecka... - nawet nie zauważyłam jak w Piotrze zaczyna wszystko buzować. Ja, mówiłam to z doświadczenia. Wiedziałam, że jutro wszystko się może na sali zdarzyć, a ja nie będę w stanie nic wtedy zrobić.
- Hana czy Ty siebie słyszysz?! Możliwe! Sama powiedziałaś MOŻLIWE, czyli nie przymusowe, a zdarzające się raz na kilka,kilkanaście lub kilkaset przypadków medycznych. Proszę Cię, przestań być negatywnie do tego nastawiona. Jesteście w trójkę całym moim światem i nie wyobrażam sobie życia bez kogoś z Was. - Piotr starał się być spokojny, jednak trochę kiepsko mu to wychodziło. Sam Staś chyba wyczuł napięcie, ponieważ wtulił się we mnie jeszcze bardziej głowę chowając pod kołdrą. Po raz kolejny pogłaskałam go po główce unosząc swoje kąciki ust powoli ku górze.
- No hej, synku co jest? Boisz się? Przecież mamusia z tatusiem tylko rozmawiają, a tatuś mówił głośno, bo był hałas na korytarzu. Hej zuchu! Wychodzimy spod tej kołdry i to migiem. - zaśmiałam się wesoło patrząc znacząco na Piotra, a następnie dla rozweselenia synka zaczęłam go łaskotać. Mały zaczął się śmiać co nie miara, przez co i mi poprawił się humor. Jednak w pewnym momencie poczułam dziwne uczucie, aż znieruchomiałam z wrażenia. Piotr od razu wyczuł napięcie rosnące w mojej sali.
- Hana, co sie dzieje? - zapytał mocno zaniepokojony.
- Nic. - uśmiechnęłam się lekko kładąc dłoń Stasia na swoim brzuszku. - Widzisz synku, to jest Twoja siostrzyczka.
- Joasia ! - Tak jak szybko krzyknął znane już nam od pewnego czasu imię, tak szybko położył głowę w miejscu, gdzie nasza córeczka figlowała.
Uśmiechnęłam się szeroko spoglądając to na synka to na Piotra, kiedy to niespodziewanie do mojej sali wszedł Darek z nieznajomym mi mężczyzną.
- Hana, zmiana planów. Jedziesz teraz na blok. - powiedział nie ukrywając zdenerwowania i zaskoczenia zmianą terminu. Chyba sam musiał się niedawno dowiedzieć.
- Ale jak to TERAZ?!- wydusiłam z siebie czując jak serce zaczyna bić jak oszalałe, a ciało zaczyna dosłownie całe trząść się z nerwów.