Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 27 stycznia 2015

part 39

Kochani ! Jak zawsze lekkie opóźnienia są, ale staram się to zmienić, uwierzcie ! :)
niestety mam również dwie złe wiadomości. Pierwsza to taka, że kolejny next będzie dopiero po 11 lutym ze względu na ilość sprawdzianów w mojej szkole ( uwierzcie, że nawet najgorsze niecenzurowane słowo nie jest w stanie opisać tego jak mam zapełniony po brzegi kalendarz ) , druga wiadomość to taka, że niestety to opowiadanie dobiega końca :) nie wiem ile jeszcze wymyślę części, ale podejrzewam że nie dużo :) mam nowy zarys na opowiadanie, więc chciałabym zobaczyć jak to Wam się spodoba :)

chcecie dobrą wiadomość? nie usuwam bloga hahaha :*

buziaki i jak zawsze czekam na Wasze opinie w komentarzach <3






Przebudził mnie cichy śmiech dobiegający znad mojej głowy. Podniosłam mozolnie swe powieki i ujrzałam nad sobą nikogo innego jak roześmianego Stasia. Uśmiechnęłam się lekko przecierając oczy i podnosząc się do pozycji siedzącej. Mały odebrał to jako zaproszenie to przytulenia się, bo od razu wdrapał się na moje łóżko tym samym wyrywając się Piotrowi z objęć.
- Stasiu, uważaj na brzuszek mamusi. Mamusia ma tam Twoją siostrzyczkę. 
Na te słowy nasz synek głośno zaczął klaskać w obie dłonie, a następnie czule ucałował materiał piżamy pod którym znajdował się mój brzuch.
- Joasia ! - zawołał w pewnym momencie Stasiu dziwiąc mnie tym samym.
- Jaka synku Joasia?- nie rozumiałam do końca o co chodzi.
Tym samym Stasiu wskazał palcem na mój brzuch krzycząc z całej siły' JOASIA ' . Ukradkiem spojrzałam na Piotra, który chyba również nie krył zdziwienia z zachowania naszego syna. 
- Chcesz kochanie, by Twoja siostrzyczka miała na imię Joasia tak? - uśmiechnęłam się serdecznie głaszcząc małego po jego rozczochranej czuprynce. Mały odwdzięczył mi się ucałowaniem mojej dłoni. Od małego widać po kim będzie prawdziwym gentlemanem :) 
- Wyraziłaś zgodę na zabieg? - widać język powrócił do buzi mojego męża, ponieważ pierwszy razy od dłuższej chwili się odezwał.
- Tak. Jutro już o tej porze mam nadzieję będzie po wszystkim. - jakoś humor mi nie dopisywał z tego powodu.
- Wiesz, że musisz być dobrej myśli kochanie. Wiesz, że operacja przebiegnie pomyślnie i niedługo zabierzemy Cię do domu i zaczniemy szykować wyprawkę dla naszej córeczki. 
- Nie wiem Piotr... strasznie się boję.. nie o siebie, ale o małą. To jest przecież niczemu winna istotka, która nim przyjdzie na ten świat musi być operowana. Poza tym jestem ginekologiem i zdaje sobie doskonale sprawę jakie są powikłania możliwe po takim zabiegu. Wady rozwojowe dziecka, odklejenie się łożyska, przedwczesny poród, niedowaga dziecka, niedorozwój niektórych narządów w jego organizmie, śmierć matki lub dziecka... - nawet nie zauważyłam jak w Piotrze zaczyna wszystko buzować. Ja, mówiłam to z doświadczenia. Wiedziałam, że jutro wszystko się może na sali zdarzyć, a ja nie będę w stanie nic wtedy zrobić.
- Hana czy Ty siebie słyszysz?! Możliwe! Sama powiedziałaś MOŻLIWE, czyli nie przymusowe, a zdarzające się raz na kilka,kilkanaście lub kilkaset przypadków medycznych. Proszę Cię, przestań być negatywnie do tego nastawiona. Jesteście w trójkę całym moim światem i nie wyobrażam sobie życia bez kogoś z Was. - Piotr starał się być spokojny, jednak trochę kiepsko mu to wychodziło. Sam Staś chyba wyczuł napięcie, ponieważ wtulił się we mnie jeszcze bardziej głowę chowając pod kołdrą. Po raz kolejny pogłaskałam go po główce unosząc swoje kąciki ust powoli ku górze.
- No hej, synku co jest? Boisz się? Przecież mamusia z tatusiem tylko rozmawiają, a tatuś mówił głośno, bo był hałas na korytarzu. Hej zuchu! Wychodzimy spod tej kołdry i to migiem. - zaśmiałam się wesoło patrząc znacząco na Piotra, a następnie dla rozweselenia synka zaczęłam go łaskotać. Mały zaczął się śmiać co nie miara, przez co i mi poprawił się humor. Jednak w pewnym momencie poczułam dziwne uczucie, aż znieruchomiałam z wrażenia. Piotr od razu wyczuł napięcie rosnące w mojej sali.
- Hana, co sie dzieje? - zapytał mocno zaniepokojony.
- Nic. - uśmiechnęłam się lekko kładąc dłoń Stasia na swoim brzuszku. - Widzisz synku, to jest Twoja siostrzyczka. 
- Joasia ! - Tak jak szybko krzyknął znane już nam od pewnego czasu imię, tak szybko położył głowę w miejscu, gdzie nasza córeczka figlowała. 
Uśmiechnęłam się szeroko spoglądając to na synka to na Piotra, kiedy to niespodziewanie do mojej sali wszedł Darek z nieznajomym mi mężczyzną. 
- Hana, zmiana planów. Jedziesz teraz na blok. - powiedział nie ukrywając zdenerwowania i zaskoczenia zmianą terminu. Chyba sam musiał się niedawno dowiedzieć.
- Ale jak to TERAZ?!- wydusiłam z siebie czując jak serce zaczyna bić jak oszalałe, a ciało zaczyna dosłownie całe trząść się z nerwów.

środa, 21 stycznia 2015

Wczoraj nie dałam rady, ale za to dzisiaj na szybko pisze z telefonu :)


W niedzielę,  18 stycznia w Bibliotece Raczynskich w Poznaniu był Marek Bukowski.! Co prawda był zaproszony na czytanie bajek najmłodszym,  ale uważam że aż taką stara nie jestem by nie móc słuchać bajek i to czytanych przez taką osobę!  ❤

Poza autografem naszego Buko mam również zdjęcie z Nim co możecie znaleźć w odpowiedzi na moim asku ;)

Niesamowite przeżycie!

P.S. A jak przytula!  ❤

niedziela, 4 stycznia 2015

part 38

TERAZ JUŻ OBIECUJĘ WRACAM NA PEWNO ! JEDNAK NEXTY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ SPORADYCZNIE ( ZALEŻY OD MOJEGO ROZKŁADU OBOWIĄZKÓW ) . MOGĄ BYĆ KILKA RAZY W CIĄGU TYGODNIA, A MOGĄ BYĆ RAZ NA 2-3 TYGODNIE. 

JEST TU JESZCZE JAKIŚ FAN COMPLICATEDLOVE? :*

Długo jeszcze nie mogłam się pozbierać po wiadomości otrzymanej od Darka. Ciąża zagrożona? Kolejny raz? Tylko tym razem dziecko prawdopodobnie nie jest problem z zastawkami w sercu? Leżałam skulona w kłębek, głośno szlochając w poduszkę. Obok mnie na łóżku siedział Piotr, który sam nie był w lepszym stanie ode mnie delikatnie głaszcząc opuszkami palców po plecach.  Wiedział, że tylko to potrafi mnie uspokoić. Jednak teraz to już na mnie nie działało. Świadomość, że w każdej chwili mogę stracić najcenniejszy dar od losu pod swoim sercem, bądź urodzenie martwego dziecka nie pomagało.. W ostateczności przyszła do mnie pielęgniarka, która podała dożylnie środek uspokajający i wyciszający. W końcu dużo teraz zależało ode mnie i od losu. W momencie, gdy pielęgniarka skończyła dawkowanie leku momentalnie zasnęłam śniąc o Piotrze,Staśku i tej małej, niewinnej niczemu istotce.


Mijały dni, tygodnie, a nawet już 3 miesiące. Ja w dalszym ciągu leżałam na tej przebrzydłej sali jeżdząc tylko co równe 24 godziny na usg, ktg i pomiar ciśnienia. Wróciłam właśnie do sali po jednej z takich obiegówek, kiedy tuż za mną wpadł zadyszany i rozradowany Darek.
- Kochana! Na pewno się ucieszysz! - sama odkąd wylądowałam w szpitalu nigdy nie podzielałam radosnych emocji swoich gości.
- Słucham? - marzyłam o tym, by usłyszeć, że mogę iść do domu jednak z nabytego już doświadczenia zawodowego wiem, że nie wypuszcza się pacjentek w takim stanie.
- Jutro przylatuje do Warszawy, prosto z Londynu mój stary znajomy Jurek, który jest neonatologiem i kardiochirurgiem.
- No i co z tego ? - powoli irytowało mnie już to.
- Zagadałem do niego jako stary znajomy i oczywiście jeśli się zgodzisz to wykona pojutrze Tobie operację u maluszka. Tylko musisz podpisać zgodę. - uśmiechnięty od ucha do ucha Darek wygłaszając swój monolog cały czas głaskał mnie po widocznie zaokrąglonym już brzuszku. 
Sama, kiedy usłyszałam tą informację w głębi serca ucieszyłam się jak małe dziecko.  Jednak wiedziałam, że muszę tą decyzję skonsultować jeszcze z Piotrem oraz porozmawiać z nim na temat wszelkich powikłań.
 - Ale wiesz, że ja muszę jeszcze na ten temat porozmawiać z Piotrem prawda? Nie mogę sama podjąć takiej decyzji. - uśmiechnęłam się lekko wyczuwając ruchy maluszka. 
Darek w tym momencie się zaśmiał wesoło.
- Piotr o wszystkim wie jako pierwszy. Wybacz, ale błagał mnie bym wszelkie informacje na temat Ciebie i dziecka pierwsze jemu oznajmiał. A zresztą widzisz, że maleństwo również nie ma nic przeciwko. Teraz decyzja należy do Ciebie kochana!
Cieszyłam się, że Piotr jest taki troskliwy. Jednak ryzyko wystąpienia powikłań w tej chwili cały czas siedziało mi w głowie. Ale postanowiłam zaryzykować! Skoro moje pacjentki również ryzykują podpisując zgody na operacje ginekologiczne, to dlaczego ja nie mogę? Poza tym chodziło tutaj o moje dziecko. Uśmiechnęłam sie serdecznie do kolei będąc pełna nadziei na pomyślne zakończenie operacji i poprosiłam o podanie mi zgody do podpisania na zabieg. Po złożeniu na tej kartce swojego podpisu oparłam się wygodnie o łóżko uśmiechając się sama do siebie. Sprawdziłam jeszcze która godzina w celu upewnienia się ile zostało mi czasu do przyjścia Piotra. Wyświetlacz telefonu wskazywał 13:40, czyli miałam jeszcze godzinę i 20 minut do odwiedzin mojego męża . Znając życie pewnie i tak się spóźni, ponieważ wypadnie mu jakaś pilna operacja. Z nadzieją na lepsze pojutrze postanowiłam się zdrzemnąć. Teraz mam nadzieję będzie tylko lepiej!